Ja oczywiście idę konsekwentnie po linii powrotu łuku do łowiectwa, więc nie będe zbyt oryginalny - i powtórzę propozycję dnia myśliwskiego patrona -
Św. Huberta.Św.Hubert jest najbardziej znaną postacią myśliwego-łucznika, zakorzenioną w tradycji europejskiej, a wspólne świętowanie z myśliwymi i jeźdźcami ma wg mnie sens merytoryczny i historyczny
(a w obecnej sytuacji w Polsce - również sens propagandowy związany z promocją bowhuntingu).Skąd inąd - legenda o Aniołach z Mons - jest b. ciekawa, piękna i fascynująca, ale mało znana, zbyt zagraniczna i wg mnie za bardzo współczesna. Poza tym, nawet jeśli w heroicznym wydarzeniu militarnym z pocz. XXw (literacko wyreżyserowanym na legendę), tkwi jakieś mikro-ziarenko, metafizycznej prawdy, to mieszanie do tego łuku - jest już całkowitą
licentia poetica.
Pierwsze zdjęcie poniżej zostało zrobione "w trakcie" bitwy pod Mons, przez kpt. Edwarda I. Mahoney (4th Royal Fusiliers) w sierpniu 1914 r. W przeciwienstwie do sylwetki walczącego anioła, łuk jest dość rozmazany, także ciężko stwierdzić producenta, model i rocznik .
Drugi obrazek przedstawia inną wersję zdarzenia, która pojawiła się w większości późniejszych relacji uczestników bitwy - o nadprzyrodzonych postaciach, rozdzielających walczące strony (bez użycia sprzętu łuczniczego ).Podsumowując moją subiektywna opinię,...
wydaje mi się, że w ustanawianiu dnia obchodów łuczniczego święta, powinniśmy mimo wszystko skłaniać się ku tradycji zgodnej z najbardziej pierwotnym (i po kilkudziesięciu tysiącach lat - nadal aktualnym) przeznaczeniem łuku - czyli genialnym narzędziem łowieckim.